czwartek, 27 marca 2014

Muzyka

Polecana muzyka


Ostatnio odkryłam dość dużo ciekawych kawałków, zapraszam do słuchania!:



Piosenka Shakiry i Rihanny podoba mi się ze względu na egzotyczne klimaty i na umiejętności wokalne dwóch kobietek. Te ich "zaciągnięcia" i zabawa z dźwiękiem zawsze mnie zadziwiały. Dodatkowo można też usłyszeć szczyptę rock'a. Ideał na poprawienie wieczoru :D


Fitz and the Tantrums, zespół, którego do tej pory nie znałam, lecz tą piosenkę usłyszałam w trailerze do Oscarów i od razu mi się spodobał jej zabawny rytm. Jeszcze ta tańcząca Ellen *.* Ekhm, ekhm, nieważne xD Więc, kawałek bardzo mi się podoba, sprawia, że mogę go słuchać w kółko i wyrywa mnie z fotela. Warte posłuchania :D



"Happy" znają chyba wszyscy. Od razu gdy usłyszę pierwsze takty mam ochotę rozerwać cały świat i potańczyć. Jest jedną z rzadkich piosenek, które umieją poprawić mi humor. Pomyśleć, że kiedyś nie lubiłam tej piosenki... głupia ja \o/


Piosenka podesłana przez mojego brata. Na początku jakoś nie przypadła mi do gustu, ale po paru przesłuchaniach stwierdziłam, że jest to ciekawa muzyka, a Roisin ma nawet ciekawy wokal. Polecam :)


Odkryta po filmie "Kamienie na szaniec". Genialna piosenka, spokojna, ale bardzo głęboka. Uważam, że nawiązanie do filmu jest idealne. Dobra robota dla Dawida! To ja zanurzę się w dźwięki, zaraz wracam...


Kolejna nutka z przekazem, takie jakie miśki lubią najbardziej. Przyznam, stara piosenka, ale stare to zawsze jare. Kasia jest niezwykłą artystką, podziwiam ją. Uwielbiam jej piskliwy wokal. Zakochałam się w tej piosence na zawsze <3





czwartek, 20 marca 2014

Filmy

Kamienie na szaniec


Taak, bo paru dniach wielce nic nie robienia czas ruszyć moje palce do pisania. Zaczynajmy!

A więc, "Kamienie na szaniec" jest to film oparty na książce "Kamienie na szaniec" napisanej przez Aleksandra Kamińskiego. Była to moja lektura, więc znam ją (prawie) od deski do deski. Wyjście do kina zaoferowała nam szkoła, więc zapłaciłam i tydzień temu ruszyliśmy na seans. Nie mówiąc o pogodzie, która wtedy była zarąbista <słońce>.

Film opowiada o trzech odważnych chłopcach w wieku maturalnym (uwaga, mądre słowo, byli oni także Kolumbami, ponieważ urodzili się w latach 1920 - 1921, nie pytajcie skąd to się wzięło, chciałam się wymądrzyć :D), którzy postanowili walczyć za niepodległą Polskę w organizacji zwanej Szare Szeregi. Na imię im było: Zośka (Tadeusz Zawadzki, w jego rolę wcielił się Marcel Sabat), Rudy (Jan Bytnar, w jego rolę wcielił się Tomasz Ziętek) oraz Alek (Maciej Aleksy Dawidowski, w jego rolę wcielił się Kamil Szeptycki). Ogólnie jestem rozczarowana tym, że Alka był bardzo rzadko ukazywany w tymże filmie, bo w książce jest jednym z 3 głównych bohaterów z czego wynika, że jest bardzo ważną osobą.
Mówiąc o aktorach: są to jeszcze zwykli studenci, ale role Zośki i Rudego (a przede wszystkim jego, ta mordka *.*) są wyśmienicie zagrane. Trzeba mieć talent, aby tak dobrze zagrać tortury :D.
Jeśli chodzi o historię to jest ona inna niż w książce. Po wyjściu z kina trzeba oceniać film jako film, a nie jako ekranizacja powieści, bo z książką to ona ma mało wspólnego :(.

Ale muszę powiedzieć, że film trzyma za serce i za nerwy, zwłaszcza moje koleżanki ;). Serdecznie polecam obejrzeć. Jak na film historyczny i z deczka edukacyjny jest naprawdę dobry.


poniedziałek, 17 marca 2014

Muzyka

Jesper Kyd


Duński kompozytor piosenek najczęściej do gier oraz filmów. Najbardziej znany z muzyki do serii Assassin's Creed (jeeej!) i Hitman.
Jesper Kyd rozpoczął naukę gry na pianinie jeszcze jako dziecko. Później jego horyzonty muzyczne poszerzyły się do takich dziedzin jak gra na gitarze klasycznej, czytanie nut, śpiewanie w chórze i w końcu tworzenie klasycznych kompozycji na pianino.
Pewnego dnia zdecydował wyjechać do Nowego Jorku i założył tam własną niezależną wytwórnię w Manhattanie, "Nano Studios". Z pomocą znajomości w branży muzycznej, Kyd szybko odniósł sukces jako niezależny kompozytor muzyki do gier komputerowych, choć niełatwo mu to przyszło.
Jego soundtrack do Assassin's Creed Brotherhood jest wciągający i spokojny. Często słucham tego albumu jak chcę się zreklasować albo po prostu uczyć się. Nie można też zapomnieć o piosence "Ezio's Family" z "Assassin's Creed II". Moim zdaniem Jesper Kyd ma niezwykły talent i dobrze go wykorzystuje. Czekamy na więcej klasycznej muzyki.



wtorek, 11 marca 2014

Gry

Thief


No heeej, witam, tęskniliście? No wieem, że tak <3

Zaczynamy od pana złodzieja imieniem Garrett, który jest bardzo fajnym kolesiem ogólnie. Głos ma bardzo, ekhm ekhm, męssski :3 Chociaż ładny nie jest, to muszę przyznać.
STOP!
Do rzeczy. Nie znam poprzednich części serii, wiem, że były one wydane dość dawno temu i grafika nie była oszałamiająca, ale w tej części jest ona niezła. Nie zapiera jakoś dech w piersi, bo większość gry to chodzenie w ciemnych zaułkach, więc wielkich widoków to nam nie okażą. Lecz oglądając cutscenki możemy zauważyć, że postacie są nawet dopracowane i dobrze wyglądają. Chociaż nie wiadomo czy użyli oni innej, jak to nazwać, szaty graficznej (?) specjalnie na rozmowy.
Mówiąc o fabule. Gra wrzuca nas w sam środek akcji. Obrabiamy sobie fajny pokoik, poznajemy podstawy rozgrywki. Po jakimś czasie lecimy za naszą chyba znajomą z dawnych lat, aby kogoś obrobić (?). Ah, z moją pamięcią już nie tak dobrze. Dalej nic nie mówię, bo jeszcze zaszpojleruję :P
Co oczekiwałam od gry? Nic nie oczekiwałam, bo jej nie znałam. Aż tu się wrzucił odcineczek u pewnego youtube'ra, więc obejrzałam. Spodobało mi się, przyznam, mimo że gracz nie umiał grać w skradanki, ale to szczegół. Nie wiem jak wy, ale ja mam dość ryzykowne i agresywne podejście do takich gier. W Tomb Raider robiłam wszystko na takie YOLO i dobrze mi wychodziło, a w Deus Ex: Human Revolution to przeszłam na agresywne podejście, nie miałam cichych broni, zabijałam wszystkich, nie próbowałam omijać :D
Muszę powiedzieć, że gra wywiera na mnie pozytywne uczucia, gameplay wykonany ciekawie, możliwość wykorzystywanie łuku i różnych narzędzi to dobry pomysł od Square Enix.
A właśnie, ta firma wydała jak dobrze myślę Deus Ex oraz Tomb Raider i musze przyznać, że widać drobne podobieństwo, jednak porównując do gier, najbardziej kojarzy mi się z Dishonored i to tak totalnie :D
Fanom skradanek serdecznie polecam, produkcja warta przegrania, może nie jakiejś fantastycznej jakości, ale nie warto ominąć tej gierki szerokim łukiem.


sobota, 8 marca 2014

Coś ode mnie

Wpadłam na pomysł na napisanie takiego posta troszeczkę w innym stylu. Natchnęło mnie to jak pisałam wypracowanie na język polski. Był to dość ciekawy temat, wyszło mi nawet dobrze (mimo wielokrotnych powtórzeń), więc postanowiłam się nim pochwalić :D
Tematem jest:


Co chciałabyś ocalić od zapomnienia? (wg. "Pieśni" Gałczyńskiego)


Chciałabym ocalić od zapomnienia starą sztukę lat 30. czy 40. minionego wieku. Piosenki, filmy, książki i różne dzieła z tamtych czasów są już zapominane, ale wciąż są bardzo dobrym źródłem rozrywki oraz historii tego okresu.
Byłoby to dość przykre, gdyby młodsze pokolenie zapomniało o takich perłach literatury. Osobiście uważam, że bardzo trudno jest teraz znaleźć muzykę takiego gatunku jakiego grano w czasach wojennych. Piosenki te mają swój klimat, którego nic nie może zastąpić.
Oglądając czarno-białe filmy doświadczamy całkiem innego uczucia niż te współczesne. Stare opierają się na całkiem innej fabule, skupiają się na różnej historii. Moim zdaniem wielką rzadkością jest znalezienie podobnego filmu.
Tak samo jest z książkami i wierszami. Obecnie omawiamy je na lekcjach języka polskiego, ale nie wiadomo czy ich fenomen przetrwa dla przyszłych uczniów. Uważam, że opisują one bardzo ciekawe fakty, a uczucia w nich są napisane w sposób oryginalny i niepowtarzalny.
Jeśli w przyszłości zabraknie takiej dobrej sztuki to będzie to wielkie rozczarowanie. Byłoby to jak wyrwanie cząstki ludzkiego życia i ignorowanie ludzkiej pracy.

A co wy chcielibyście ocalić od zapomnienia? Napiszcie w komentarzach ;)

środa, 5 marca 2014

Filmy

Lśnienie

- Ej, dziewczyny, co oglądamy na nocce?
- No jakiś horror, nie?
- Słyszałam, że Lśnienie jest dobre! - wykrzyknęła zwariowana Matrosia :3
Przyszedł ten dzień, przyszła ta noc. Wszystko gotowe, laptopik na stołku i lecimy. "Jeden z najlepszych horrorów w historii i bla bla bla".
Jedzie sobie facet samochodem wśród pięknych widoczków i niby czego tu się bać, no taak, to dopiero początek. Później zostaje on strażnikiem domu i z własnej woli zaszywa się tam na całą zimę. No jasne, bo każdy normalny człowiek by to zrobił. Pierwsze dni, pierwsze wariacje. Chore wizje chłopca, historia o zamordowanych bliźniaczkach, how sweet :3
Ale to raczej proste i wiadome, że coś się stanie tej miłej rodzince i ferie w hotelu nie miną tak po prostu łatwo. Nagle głównemu bohaterowi (którego tak w ogóle grał Jack Nicholson, damn, dobry aktor) co się robi w mózgu, nagle okazuje się jakiś chory psychicznie. Matka już nic nie robiąc wygląda jak upiór z wanny (no niestety nie jest z tych ładnych). Jeszcze w dodatku zachowuje się dość dziwnie i naprawdę za bardzo panikuje. Później nudniejszy fragment filmu, nawet go nie pamiętam. I niespodziewanie piękny zwrot akcji, pan gospodarz bierze siekierkę i poluje na żonkę! Nie mówiąc też o tym, że dziecko wariuje pisząc na drzwiach czerwoną szminką napis: "RedRum", gdzie litery "e" są napisane na odwrót i czytając słowo w lustrze widzimy "Murder". No okej, to tego przerażająca muzyka, jakby nie wiem co się działo. Matka z synkiem włażą do łazienki, mamusia wyrzuca dziecko przez okno, a sama stoi z nożem w łazience i płacze. I ta boska scena jak ojciec przywala w drzwi pokoju z kwestią, tak spokojnie powiedzianą: "Wendy, I'm home". Takie wiecie, nic się kochanie nie przejmuj, przychodzę z siekierą, rozwaliłem tylko drzwi, nic się nie stało. Następnie kochaniutki wchodzi do mieszkanka, znajduje ukochaną i z powodu tej wielkiej miłości jest gotów ją zabić (haha, got it got it? no że, z miłości on się nie zabije dla niej tylko on zabije ją xD). Delikatnie siekierką puka do drzwi, PRZYPADKIEM je rozwalił i znowu znana scena: "Heeere's Jooohnyyy!". Nie wiem dlaczego, ale to było boskie i po prostu to kocham <3
Czy polecam? Tak, jak oczekujecie dobrego, trzymającego w napięciu filmu. Inni mówią, że Kubrick zniszczył ten film, bo książka Stephena Kinga była dużo lepsza. Inni też mówią, że to Kubrick stworzył fantastyczny film, bo to Stephen nie umie pisać książek. A są jeszcze inni, którzy uważają "Lśnienie" za dobry film oraz książkę za ciekawe dzieło, więc zdania są podzielone. A do kogo ja należę? Nie czytałam książki, a film (tyle powtórzeń :3) uważam, za bardzo dobry thriller i pod tym względem należy go oceniać.